Rozwój sportowy dziecka jako inwestycja w jego przyszłość
17-11-2015, 12:23To nie jest tekst o rodzicielstwie i postawach rodzicielskich, ale o istocie sportu dzieci i młodzieży, w którym rodzice pełnią szalenie istotną rolę i to od nich głównie zależy jak sport wpłynie na rozwój ich dziecka. Co trzeba zainwestować, żeby sportowe wychowanie rzeczywiście zaprocentowało, radzi autor bloga "Młody zawodnik bez tajemnic" - dr Łukasz Panfil
Zanim przejdziemy do głównej części artykułu przeczytaj dwie wypowiedzi. Czytając je wyobraź sobie, że są to słowa, które chciałbyś/chciałabyś usłyszeć od swojego dziecka za kilka lub kilkanaście lat.
„Mamo, tato, mam 25 lat i jestem bankierem. Jak byłem dzieckiem marzyłem o tym, żeby być gwiazdą sportu. Szybko jednak okazało się, że nie mam ku temu dyspozycji. Wpajaliście mi, że trzeba walczyć o swoje marzenia, więc starałem się jak mogłem i dzięki temu odczuwałem ciągły progres. Nigdy nie czułem jednak z Waszej strony żadnej presji. Wspieraliście mnie głównie dlatego, że wiedzieliście jak mi na tym zależy. Gdy miałem 13 lat okazało się, że mimo moich starań nie uda mi się być profesjonalnym sportowcem. Wasze bezinteresowne i niczym nie uwarunkowane wsparcie sprawiło, że nie przejąłem się tym.
Dalej uprawiałem sport w każdej możliwej postaci, ale traktowałem to głównie jako dobrą zabawę i możliwość zacieśniania więzi z kolegami i koleżankami. Tak zostało do dzisiaj. Dzięki temu, że za młodu rozwinęliście we mnie pasję do sportu, teraz czuję się lepszym człowiekiem! Wiem, że jeśli bardzo chce się coś osiągnąć, trzeba o to walczyć i być w tym systematycznym. Wiem też, że jeśli pracuje się w grupie ludzi to należy ją traktować jako zespół, który wspólnie dąży do wyznaczonych celów i który się wspiera. Wiem, że z konkurencją w mojej branży muszę rywalizować, ale z zachowaniem zasady fair play i wzajemnym szacunkiem. Poza tym czuję się zdrowszy, bo regularnie uprawiam różne formy aktywności fizycznej.”
„Mamo, tato, mam 25 lat i jestem profesjonalnym sportowcem. Dziękuję, bo to się stało w dużej mierze dzięki Wam - dzięki Waszemu zaangażowaniu i wsparciu. Przez pierwsze lata mojej przygody ze sportem pomogliście mi bawić się nim i rozwinęliście we mnie pasję do sportu. Później, gdy okazało się, że się wyróżniam , to wsparcie było jeszcze większe. To Wy nauczyliście mnie takich wartości jak ciężka praca, konsekwencja w dążeniu do celu, szacunek do innych. Wierzyliście w mój talent i wzmacnialiście we mnie, głównie własnym przykładem, postawę zwycięzcy. Nauczyliście mnie też pokory wobec siebie i swojego rozwoju, a także osiągnięć, które z każdym rokiem były coraz większe.
Z drugiej strony, gdy mi nie szło albo gdy miałem chwile słabości, wspieraliście i podtrzymywaliście mnie na duchu. Nigdy nie czułem z Waszej strony presji związanej z tym, że mam być najlepszy i ciągle mam wygrywać, a to dawało mi spokój wewnętrzny. Starałem się dawać z siebie wszystko nie dlatego, żeby sprostać Waszym oczekiwaniom, ale po to, żebyście byli ze mnie dumni. Dzięki temu teraz czuję się mistrzem, ale też lepszym człowiekiem.”
Jak pisał Stephen Covey warto „żyć z wizją końca”, bo to ona nadaje sens i kierunek naszym działaniom. Wyobrażenie sobie tego co chcielibyśmy usłyszeć od najbliższych nam ludzi, od naszych współpracowników albo od siebie samego, pozwoli nam przyjąć odpowiednią perspektywę i każdego dnia robić wszystko, żeby ta wizja się ziściła.
Z tą myślą przejdźmy do rozważań nad tym, co i ile trzeba zainwestować w sport dziecka, żeby osiągnąć jak najlepsze efekty.
1. O co chodzi w inwestowaniu i dlaczego jest to długofalowy proces?
„Jeśli mierzymy wysoko, powinniśmy na początku przyjąć zasadę mówiącą, że aby zyskać, trzeba najpierw zainwestować” (zafinansowani.pl)
Nie ma narzędzia inwestycyjnego, które zapewniłoby rezultaty w krótkim okresie po rozpoczęciu inwestycji. Podobnie jak nie ma biznesu, w który nie należałoby najpierw zainwestować, a potem czekać, czasem bardzo długo, aż przyniesie rentowność i zyski.
Tak samo nie można oczekiwać, że rozwój sportowy dziecka potoczy się samoistnie a samo zapisanie go na zajęcia sportowe przyniesie efekty i to w krótkim okresie. To musi być inwestycja i to długoterminowa, przy której potrzeba cierpliwości, ciągłego monitorowania całego procesu i zwiększania swoich kompetencji, żeby przebiegał on coraz sprawniej.
2. Tradycyjne podejście do sportu dzieci i młodzieży cechuje się głównie krótkowzrocznym podejściem.
Poniższe podejście do oceniania i wystawiania „diagnozy” odnośnie potencjału sportowego dzieci i młodzieży powinno być Wam znane:
-> dobrze gra w piłkę - nadaje się na piłkarza
-> źle gra w piłkę - nie nadaje się na piłkarza
-> szybko biega - nadaje się na sprintera
-> wolno biega - nie nadaje się na sprintera
-> jest wysoki - może być koszykarzem
-> jest niski - nie będzie koszykarzem
Tym samym, skoro młody chłopiec lub dziewczyna „nie nadaje się” do piłki nożnej to przecież może iść na pływanie albo w ogóle zająć się czymś zupełnie innym, bo przecież nie każdy musi być sportowcem.
I to jest właśnie jeden z największych grzechów sportu dzieci i młodzieży!
No bo co to tak naprawdę znaczy „nadaje się” albo „nie nadaje się”?
Czy dziecko, zapisane przez rodziców na naukę języka angielskiego, jeśli nie ma zdolności językowych i bardzo trudno mu idzie opanowanie choćby podstawowych zwrotów, powinno odpuścić naukę języka, ponieważ „nie nadaje się” albo „nie każdy musi być lektorem”?
Na tym właśnie polega krótkowzroczność w podejściu do sportu dzieci i młodzieży.
Czytaj więcej na: junior.sport.pl>>